Omnipollo to jeden z bardziej kontrowersyjnych browarów w ostatnim czasie. A wszystko rozbija się o aromaty jakie dodają do swoich piw. Liczne dyskusje czy takie podejście to pójście na łatwiznę niezgodne z duchem craftu czy też liczy się rezultat końcowy tylko podgrzewają atmosferę wokół samego browaru i jego produktów. Czas więc sprawdzić osobiście jak mają się sprawy.
Widzę:
Opakowanie doskonale odzwierciedla skandynawski minimalizm - ot uśmiechnięta mordka namalowana na butelce. Jak wiadomo siła tkwi w prostocie, dzięki czemu nie sposób przeoczyć takiej buteleczki w sklepie.
Sam trunek z wyglądu nie wyróżnia się niczym specjalnym - ot po prostu czarna ciecz przyozdobiona skromną obwódką z piany.
Sam trunek z wyglądu nie wyróżnia się niczym specjalnym - ot po prostu czarna ciecz przyozdobiona skromną obwódką z piany.
Ocena: 3.5/5
Czuję:
Wyobraź sobie, że zdjęcie kapsla z butelki stawia Cię u wrót kawiarni. Z każdej możliwej szczeliny ów przybytku wydobywa się intensywny aromat czekolady i parzonej kawy. Puszczasz swe wodze fantazji i czujesz jak rozpływasz się pośród czekolad pod wszelaką możliwą postacią, po chwili dołącza wanilia, kakao, karmel, toffi, orzechy, migdały, likiery, nalewki... Cóż za niezwykła mieszanka przyjemności!
Ocena: 4.75/5
Smakuję:
Gdy zostałeś już na dobre otumaniony łakociami decydujesz się na przekroczenie progu ów przybytku dobroci. Pierwsze co dostrzegasz to ciasta rozstawione na paterach - od brownie przez tiramisu i serniki, aż po panna cotta. Powoli przemieszczasz się w kierunku baru i mijasz kawiarkę z baristą, który to właśnie zaparza karmelowe late macchiato. Następnie spoglądasz na drugą stronę, a przy stoliku jakaś para zajada się lodami z posypką orzechową. Gdzieś znów wyczuwasz resztki baileysa oraz kukułki z rozlanych kieliszków. W końcu docierasz do baru, za którym stoi sympatyczna osoba z obsługi, a Ty otumaniony natłokiem tych słodkości oraz myślą, jaka pierwsza ciśnie Ci się na usta to: Panie! Dawaj mi tu wszystko co macie! Po czym sięgasz w kierunku wystawionego talerzyka po palone ciastko z kawałkami gorzkiej czekolady, które przegryzasz w pół równoważąc tym samym wszech otaczającą słodycz.
Ocena: 4.61/5
Słówko końcowe:
W taki oto sposób chyba najłatwiej oddać co niesie ze sobą Noa Pecan Mud Cake. Kolejną ważną kwestią są odczucia towarzyszące degustowanej pozycji. Aksamitna faktura i pełne ciało (choć bez wyklejającego charakteru) są doskonałym dopełnieniem tego.. jakby nie patrzeć deseru. Zaskakujące wrażenie robi także wysoka pijalność oraz świetnie ukryty alkohol.
A co do rozważań, o których wspomniałem we wstępie, uważam że z aromatów również trzeba umieć korzystać i jeśli efekt końcowy urywa nogi, to ja nie mam żadnych uwag. Dziękuję.
A co do rozważań, o których wspomniałem we wstępie, uważam że z aromatów również trzeba umieć korzystać i jeśli efekt końcowy urywa nogi, to ja nie mam żadnych uwag. Dziękuję.
Ocena końcowa: 4.51/5
____________________________________
Imperial Stout z dodatkiem naturalnych aromatów
Szwecja
Alc: 11%
Termin do spożycia: 01.09.2017
Brak komentarzy
Prześlij komentarz