Dziś przedstawiam pozycję, na którą polowałem od dłuższego czasu. Piwa z Ballast Point ciężko uświadczyć na starym kontynencie, a jeśli już to może na jakimś festiwalu i to chyba tylko na papierze. Jak widać koniec końców udało mi się zdobyć okazałą butelczynę. Jednak czy warto było wysupłać z portfela kilka królów?
Widzę:
Piwo odznacza się czarną barwą z rubinowymi prześwitami. Przy nalewaniu tworzy się pokaźna warstwa piany. Puszysta powłoka o brązowym kolorze rozpieszcza oczy przez kilka minut, by następnie przeobrazić się w skąpy nalot.
Ocena: 4.25/5
Czuję:
Mocny i wyrazisty zapach. Przeważa porządnej jakości czekolada pod postacią pralin nasączanych alkoholem. Oprócz tego jest też masa wanilii, którą uzupełniają akcenty wiśni. W tle powiewa nuta łagodnej kawy, ciemnych słodów i delikatnego alkoholu. Zapach rodem z belgijskiej pijalni czekolady - przyjemny i subtelny za razem.
Ocena: 4.23/5
Smakuję:
W smaku dla odmiany górę bierze strona kawowo-palona, a co za tym idzie dominuje prażone ziarno, kawowa kwaskowość, gorzka czekolada oraz kakao. Niestety ucierpiała na tym wanilia, która skryła się za mocniejszymi doznaniami. Goryczka w okolicach średniej, przy czym nasila się na finiszu. W odczuciu piwo jest zdecydowanie wytrawne, co akurat nie kłóci się z kremowym ciałem i przystępnością w spożyciu. Solidny voltaż został sprawnie ukryty w kompozycji.
Ocena: 3.9/5
Słówko końcowe:
Za ciekawym opakowaniem skrywa się ponad pół litra wybornego trunku. O ile przy wyglądzie czy zapachu nie ma się czego przyczepić, tak inaczej wygląda sytuacja ze smakiem. Prosiłoby się jeszcze o solidniejsze ciało oraz ciut więcej słodyczki. I choć trunek nie traci przez to na atrakcyjności to nie ukrywam, że moje oczekiwania względem tej pozycji były nieco większe..
Ocena końcowa: 4.1/5
_______________________________________
Imperial Porter z dodatkiem kawy i wanilii
USA
Alc: 10%
Brak komentarzy
Prześlij komentarz