Piwny Radek

Apple Brandy Barrel Noir - Prairie Artisan Ales



Oto piwo na które polowałem od dłuższego czasu. Kombinacja w postaci Prairie, Imperialnego Stoutu, beczek dębowych i jabłkowej brandy, mówią same za siebie. Czas więc rozpocząć ucztę :)

Widzę:
Z butelki rozlewa się czarna, nieprzejrzysta ciecz przypominającą wyglądem smołę. Na powierzchni tworzy się obfita warstwa drobnopęcherzykowej piany, skrzętnie wyścielająca ścianki szkła. Zwarta, beżowa powłoka ładnie osuwa się ze szkła  tworząc niezwykle trwałą centymetrową warstewkę ochronną.
Ocena: 4.73/5

Czuję:
W pierwszych akordach wybrzmiewa przyjemny zapach porządnej jakości czekolady w połączeniu z licznymi pralinkami i cukierkami z bombonierek. Następnie pojawia się konkretny zapach brandy i drewna, wokół których roztaczają się dostojne nuty alkoholu przeplatane jabłkami. Połączenie brandy i wyczuwalnego alkoholu tworzy iście perfumową mieszankę od której nie sposób się uwolnić. Noir w nazwie piwa, idealnie oddaje charakter perfum. Mimo tak zdecydowanych zapachów, nie zabrakło też miejsca dla licznych niuansów w postaci suszonych owoców, wanilii, kokosa czy nawet cygara. Zapach naprawdę niesamowity - połączenie intensywności, bogactwa aromatów i niesamowitej trwałości. Miejscami jednak za bardzo trąci perfumami.
Ocena: 4.75/5

Smakuję:
O ile zapach stał po słodkiej stronie mocy, tak smak jest już zdecydowanie wytrawny. Tu również początek jest bardzo czekoladowy (tym razem z przewagą gorzkiej tabliczki), czekoladkowy, bombonierkowy, kakaowy i wszelkie pochodne tych elementów. Drugi plan należy do bardzo wyraźnych nut beczkowych i brandy, zza którymi skrywa się jabłkowy posmak, kojarzący się z zielonymi jabłkami - twardymi i soczystymi. Następnie ujawniają się nieco ostre nuty cynamonu i wanilii. W finiszu z kolei odczuwalne stają się akcenty kwaskowe oraz ciemnych słodów, którym asystuje niewielkie stężenie kawy z marcepanem i lukrecją. Ostatni łyk jest już idealnym zwieńczeniem obecności jabłek i brandy. Piwo jest tak bogate w smaku, że odruchowo czerpie się małe łyczki, by móc jak najdłużej delektować się każdą kroplą. Trunek jest bardzo pełny i gęsty, a przy tym także aksamitnie gładki. Nie przeszkadza też alkohol. Choć jest wyraźnie wyczuwalny, to jednak w szatach brandy staje się nie lada atrakcją. Goryczka lekko alkoholowa, w stylu brandy i z dodatkowym udziałem nut palonych. Nasycenie jak to w przypadku stoutów co najwyżej średnie, w dodatku każdy łyczek rośnie w ustach, wypełniając całą jamę ustną.
Ocena: 4.91/5

Słówko końcowe:
Degustacja takiego piwa to istne wydarzenie. Już od otwarcia butelki, otoczenie wypełnia piękny aromat, który pokazuje, że mamy do czynienia z czymś nietuzinkowym. Smak także nie zawodzi napompowanych oczekiwań. I tak oprócz pierwszorzędnego Imperiala, mamy też bardzo wyraźnie wyczuwalne beczki. Jak pisałem już przy okazji rumowego Ok-Si, ma się wrażenie, że wykorzystane beczki nie tylko przesiąkły innym alkoholem, ale też zostawiono go trochę na dnie. Podsumowując mogę powiedzieć, że warto odmówić sobie tych sześciu butelek przeciętnej jakości polskiego craftu dla takiego oto cudeńka.

Ocena końcowa: 4.85/5
________________________________________________________
Imperial Stout leżakowany w beczkach po jabłkowej brandy
USA

Alc: 12%
IBU: 70

Brak komentarzy

Prześlij komentarz