Dawno nie opisywałem żadnego kwacha, także zrobię sobie małą odskocznię od wszelkiego rodzajów porterów i ejli. Oczywiście odskocznia to nie byle jaka, bo z ratebeerowej czołówki stylu, mowa tu o Girardin Gueuze.
Widzę:
Piwo opakowano w iście szampańską formę, tak że nawet kapsel zastąpiono korkiem z koszyczkiem. Przy otwieraniu też nie mogło zabraknąć charakterystycznego BOOOM!! Całe szczęście zawartość butelki pozostała na swoim miejscu.
W szkle z kolei jawi się przyjemna dla oka, ciemno złocista ciecz o lekkim zmętnieniu. Piana drobnopęcherzykowa, szybko przechodzi do skromnej obrączki, po czym całkowicie znika.Ot, stylowy standardzik.
W szkle z kolei jawi się przyjemna dla oka, ciemno złocista ciecz o lekkim zmętnieniu. Piana drobnopęcherzykowa, szybko przechodzi do skromnej obrączki, po czym całkowicie znika.Ot, stylowy standardzik.
Ocena: 3.16/5
Czuję:
Zapach nie jest szczególnie intensywny.. i może nawet lepiej, gdyż do najpiękniejszych nie należy. Już od samego początku przebija się odór starej, spruchniałej latryny rozgrzanej od słońca. Do tego dochodzi pot, będący owocem wysiłków w rzeczonym miejscu oraz ugotowane na twardo jajka. Z czasem smrodek nieco wietrzeje i wtedy ujawniają się akcenty winno-octowe, z grubym plasterem cytryny.
Don Maciej czuje: Wychodek na ukrainie, taki w formie dziury bez spłuczki. Zapach jest fatalny, jak w zleżałych winogronach. Mało to przypomina piwo i powiedziałbym bardziej, że jest to zapach winny.
Don Kazimierz czuje: Nie, latryna niee. Mi ten zapach nie przeszkadza.
Miniu czuje: Coś zepsutego z lodówki.. /myśli, myśli/ wiem co! To jest zepsuta sałatka ogórkowa ze sklepu.
Don Maciej czuje: Wychodek na ukrainie, taki w formie dziury bez spłuczki. Zapach jest fatalny, jak w zleżałych winogronach. Mało to przypomina piwo i powiedziałbym bardziej, że jest to zapach winny.
Don Kazimierz czuje: Nie, latryna niee. Mi ten zapach nie przeszkadza.
Miniu czuje: Coś zepsutego z lodówki.. /myśli, myśli/ wiem co! To jest zepsuta sałatka ogórkowa ze sklepu.
Ocena: 2.7/5
Smakuję:
W smaku z kolei jest zupełnie inna bajka. Zdecydowaną część walorów wypełnia cytryna z limonką, ocet winny i kwaśne, zielone jabłko. Co więcej akcenty te z każdym łykiem narastają jeszcze bardziej. W tle z kolei miejsce znalazły sobie winogrona, stare drewno oraz nieco słodyczy. Całość zwieńczona jest bardzo cierpkim finiszem, czemu towarzyszy także ściągająco-taniniczne odczucie. Ciało średnie, choć i tak jest znacznie bardziej treściwe niż wino. Degustację uprzyjemnia także wysokie, musujące nasycenie.
Don Maciej smakuje: Słaby citronex. Piwo fajnie wypełnia wszystkie dziury w zębach i dobrze się odbija.
Don Kazimierz smakuje: Lepiej pachnie niż smakuje. Nawet dobre, ale na drugi raz takiego nie kupuj :D
Miniu smakuje: nie smakuje.
Don Maciej smakuje: Słaby citronex. Piwo fajnie wypełnia wszystkie dziury w zębach i dobrze się odbija.
Don Kazimierz smakuje: Lepiej pachnie niż smakuje. Nawet dobre, ale na drugi raz takiego nie kupuj :D
Miniu smakuje: nie smakuje.
Ocena: 3.55/5
Słówko końcowe:
Po przebrnięciu przez zapach, smak potrafi pozytywnie zaskoczyć. Choć piwo nie zawiera cukru, to znalazło się tu odrobinę słodyczy, które czynią dzikuska przystępniejszym. Dla niewtajemniczonym w lambiki, z całą pewnością będzie to lepszy start niż produkty Lindemansa.
Ocena końcowa: 3.31/5
__________________________
__________________________
Lambic (Gueuze)
Belgia
Alc: 5%
Brak komentarzy
Prześlij komentarz