Piwny Radek

Z pokalem przez pub #2: Szynkarnia




Tym razem przeskakujemy do Wrocławia i tamtejszej Szynkarni. Lokal mieści się przy ul. św Antoniego 15, jakieś 5 minut spacerkiem od rynku. Samo miejsce specjalnie nie rzuca się oczy, ale posiadając adres, nie będziemy mieli większych problemów z jego znalezieniem.


Lokal składa się z trzech poziomów oraz skrawka ulicy, na której rozstawiono kilka parasoli. Wnętrze jest gustownie urządzone w nowoczesnym, skandynawskim stylu, w którym dominuje drewno i jasne kolory (całe szczęście obyło się bez oklepanych palet). Poniżej baru znajduje się skryta w cieniu piwiarnia, która kontrastuje z pozostałą, jasną częścią lokalu.

Widok jaki wita nas przy wejściu..
..oraz część zwania Piwiarnią. Jak widać Tyskiego czy Żywca tu nie uświadczymy ;)


Szynkarnia nie jest typowym pubem, lecz stanowi połączenie multitapu, sklepiku z regionalnymi wyrobami oraz punktu gastronomicznego, gdzie można zasmakować w zdrowym jedzeniu. Jak już sama nazwa lokalu wskazuje, to właśnie jedzenie jest największą atrakcją tego miejsca. W ofercie mamy żywność slow-food, możemy więc zasmakować w najróżniejszych rodzajach wędlinach, serach, wypiekach czy też przetworach.



Specjalnością kuchni są podpłomyki, które występują w ponad 20 wariantach, w wersji tradycyjnej, bądź zawijanej. Oprócz tego co tydzień prezentowane jest nowe menu obiadowe, składające się z dwóch dań.
Podpłomyki

Możemy także zrobić zakupy do domu. Oprócz wspomnianych już wędlin i serów możemy przebierać we wszelkiego rodzaju przetworach, syropach, czy sokach.


Smakołyki, smakołykami ale czymś to wszystko trzeba przepić. I tu na ratunek przychodzi oczywiście piwo :) Do dyspozycji mamy 12 nalewaków oraz kilkanaście piw butelkowych. Liczby te może nie robią wrażenia, jednak przekrój stylistyczny jest na tyle szeroki, że każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Niepiwne towarzystwo również powinno być usatysfakcjonowane dostępem do win, cydrów i innych alkoholi. 


Warto wspomnieć, że w godzinach 15-17 działa promocja Happy Hours, dzięki czemu  mamy zniżkę na piwa. Mój wybór padł na deskę piw, gdzie wybieramy sobie 3 dowolne piwa za 15 zł, bądź 20 zł w przypadku skorzystanie z pozycji siódmej.


No to lecimy z koksem, piwa opisywane są kolejno od prawego do lewego pokala. 

Summer Ale Vic Secret - Artezan

Pale Ale
Polska

Ekstrakt: 10°
Alc: 4,2%
Skład: słód, chmiel (Vic Secret), drożdże

Widzę:
Żółtawo-słomkowa barwa o średnim zmętnieniu. Z wyglądu przypomina jakiś nektar cytrynowy, w czym utwierdza nas brak jakichkolwiek drobinek gazu wzbijających się ku górze. Bardzo skąpa piana w formie okręgu i delikatnego nalotu na powierzchni. Na szkle z kolei osadzają się niewielkie ślady piany.
Czuję:
Charakterystyczny aromat zdominowany przez cytrusy oraz nuty trawy i owoców tropikalnych.
Smakuję:
Także i smak jest dość specyficzny. Pojawiają się cytrusy, wsparte pszenicą oraz owocami tropikalnymi. Przez niezbyt intensywne doznania smakowe, mocniej odczuwalna staje się goryczka z limonkowym zakończeniem. Na szczęście obeszło się bez zalegającego odczucia. Jest to wytrawne i dość lekkie piwo o orzeźwiającym działaniu. To co mi jednak tu przeszkadza to zbyt niskie nasycenie oraz nadmierna wodnistość. Alkohol pozostaje niewyczuwalny.

Słówko końcowe:
Dzięki australijskiemu chmielowi Vic Secret piwo zyskało przyjemny owocowy aromat i specyficzny smak. Niestety dalej nie jest już tak ciekawie, gdyż zbyt niska treściwość psuje nieco efekt końcowy.

Ocena końcowa: 3.24/5


Jambe De Bois - De La Senne

Tripel
Belgia

Ekstrakt: 18,3°
Alc: 8%
IBU: 49

Widzę:
Jasno-bursztynowa, ledwie przejrzysta  barwa, na której spoczywa zbita, drobnopęcherzykowa piana. Na ściankach szkła odkłada się biały nalot, który całkowicie wypełnia każdy fragment powierzchni.
Czuję:
Delikatny aromat cytrusów i pomarańczy z trawiastym wpływem chmielu oraz przypraw.
Smakuję:
Na początku czuć leciutką słodycz, która z czasem oddaje palmę pierwszeństwa chmielowej goryczce. W smaku obecne są cytrusy, miód i korzenne przyprawy. Goryczka jest dość spora jak na tripla, jednak bardzo dobrze komponuje się z całością dając przyjemne odczucie. Oleista konsystencja oraz średnie nasycenie należycie zwieńczają dzieło, przyjemnie wypełniając jamę ustną. Alkohol niewyczuwalny.

Słówko końcowe:
Nietypowa jak na tripla propozycja. Piwo zostało pozbawione tej charakterystycznej dla belgijskich triplów ciężkości. W zamian za to mamy mocny wpływ amerykańskich chmieli, co w efekcie daje świeżą, dość lekką i łatwo pijalną kompozycję.

Ocena końcowa: 3.8/5


Cream Ale - Mikkeller

Cream Ale
Dania

Alc: 5%
Skład: chmiel (Columbus, Amarillo, Challenger), płatki (kukurydziane, owsiane)

Widzę:
Ciemno-pomarańczowa barwa, zwieńczona gęstą pianą. Ta początkowo tworzy lekki puch, po czym opada, by ostatecznie utrzymać się w formie nalotu. Na szkle osadza się cały nalot, całkowicie zalepiając ścianki szkła.
Czuję:
Łagodny i dobrze ułożony aromat owoców cytrusowych i tropikalnych, z wyczuwalnymi w oddali słodami. 
Smakuję:
W smaku powielają się doznania zapachowe. Mamy ugłaskany związek amerykańskich chmieli i słodu, które razem tworzą przyjemną kombinację. Z niezbyt intensywnego smaku wybija się lekka goryczka, z ziołowo-trawiastym zakończeniem. Piwo jest nisko nasycone i średnio treściwe, ponadto wyróżnia się dobrą pijalnością.

Słówko końcowe:
Piwo jest gładkie, dość łagodnie i dobrze pijalne z orzeźwiającym charakterem. Co prawda nie uświadczyłem w nim stylowej kremowości, co nie zmienia pozytywnego wrażenia o piwie. Ot leciutki napitek, o niezbyt intensywnych walorach.

Ocena końcowa: 3.62/5


Po takim zestawie piw wypadałoby coś przekąsić. Mój wybór padł na spaghetti ze smażoną cykorią, pomidorkami koktajlowymi, orzechami włoskimi i szynką dojrzewającą z dukli. 

Z takiej oto giry Pani skraja mięsko do spaghetti


Podsumowanie
Szynkarnia na tyle przypadła mi do gustu, że stała się stałym punktem moich wizyt w tym pięknym mieście. Jest to niemal idealne połączenie miejsca gdzie można dobrze zjeść oraz wypić porządne piwo. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo dla portfela, kiedy to zechcemy spróbować tych wszystkich pyszności. Z chęcią zobaczyłbym takie miejsce w Krakowie, gdzie mógłbym co jakiś czas wyskoczyć na małe co nieco.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz