Siedzę Ci ja sobie na świeżym powietrzu, a tu taaaaaaaaaaaki \.............O............./ puchacz przyleciał. Potężne skrzydła, wielkie wyłupiaste oczy. Dosiadł gałęzi i tak siedzi i paczy. Pacze i ja, a on mi tu taki prezent z gór beszczadzkich przytachał.
Widzę:
Nieprzejrzysta, ciemno rubinowa barwa z wiśniowymi przebłyskami. Piana to centymetrowa powłoka, która szybko zmienia się w skąpy okrąg i delikatnie odkłada się na ściankach szkła.
Ocena: 3.36/5
Czuję:
Zapach szału nie robi. Czuć słody w lichym, lagerowym wydaniu. Jest palona kawa oraz gorzka czekolada, choć w dość skąpym wydaniu. Akcentów belgijskich nie było mi dane uświadczyć.
Ocena: 2.9/5
Smakuję:
Zdecydowanie przeważa strona słodowa - czekolada, kawa, karmel. Zaś w końcówce słodycz łączy się z kwasowością ciemnych słodów. Całość sprawia jednak wrażenie zbyt wygłaskanego, co potwierdza też niska goryczka. W odczuciach wypada nieco lepiej. Piwo jest gęste i pełne, dzięki czemu ładnie rozkłada się na języku, eksponując gładkie ciało. Alkohol niewyczuwalny, podobnie zresztą jak i belgijskość.
Ocena: 2.98/5
Słówko końcowe:
Potwierdza się moja opinia odnośnie Ursy, że na 10 piw tylko jedno jest godne uwagi. Podstawowym mankamentem tego piwa jest to, że zupełnie nie czuć w nim owej belgii - drożdże spłatały niezłego psikusa. Pasuje to do jakiejś słabej wersji Stouta, słabej bo i jak na to jest cieniutko. No cóż, tym razem nie wyszło..
Ocena końcowa: 3.0/5
Ocena końcowa: 3.0/5
____________________________________
Belgian Dark Ale
Polska
Alc: 5.7%
Ekstrakt: 14.5°
Skład: słód (jęczmienny, pszeniczny), chmiel, drożdże
Sugerowana temperatura: 10-12°C
Termin do spożycia: 31.10.2016
Brak komentarzy
Prześlij komentarz