Piwny Radek

Hello… My Name Is Vladimir - BrewDog



Priviet tawarisz Vladimir!
Marketingowo-wizerunkowa machina BrewDoga nie zatrzymuje się  i tak tym razem mały prztyczek w nos oberwał się wielkiemu Putinowi. Już sama etykieta, utrzymana w klimatach Warhola, przez co nie sposób jej nie zauważyć czy przejść obok obojętnie. Sam widok butelczyny cieszy oko. Narasta zniecierpliwienie, drżącym ale zdecydowanym ruchem zwalniam element blokujący i..

Widzę:
Polało się.. na miedziano z delikatnym zmętnieniem i szybko znikającą pianą.
Ocena: 4.18/5

Czuję:
Wciągam intensywny aromat cytrusowo-ziołowy, lekko zaakcentowany żywicą, a wszystko to powoli wznosi się krętą białą ścieżką.
Ocena: 3.73/5

Smakuję:
Podczas ataku na ostatni bastion następuje eksplozja goryczy, alkohol rozpala poliki. Do tego wszystkiego do walki przystępują cytrusy, które z wolna niszczą kubki smakowe. Można też spotkać brzozę ze ściętą gałęzią. Mocarstwo pełną gębą, zarówno wizualnie (etykieta) jak i smakowo. Kolejne terytorium zdobyte! Jego nikczemność nie daje o sobie zapomnieć długo po wypiciu ostatniej kropli.
Ocena: 3.48/5

Słówko końcowe:
Wersja władimirowska nie jest tak zrównoważona jak degustowany w późniejszym terminie Hardcore IPA. O ile tam wysoka gorycz czy alkohol zostały starannie zamaskowane tworząc niepozorne piwo, tak tutaj mamy do czynienia z wersją zupełnie bezkompromisową , która stanowi swoisty pokaz siły, co doskonale komponuje się z wizerunkiem towarzysza uwidocznionym na butelce.

Ocena końcowa: 3.61/5
__________________________
Imperial IPA
Szkocja

Alc: 8.2% 
IBU: 70

Brak komentarzy

Prześlij komentarz