W ubiegłym roku po przeglądzie porterów bałtyckich, zapowiedziałem eksperyment z leżakowaniem jego zwycięzców - Imperatora Bałtyckiego oraz Portera z Browarze na Jurze. Po roku dojrzewania, czas na pierwsze wrażenia, a także ocenę zawartości i zachodzących w niej zmian. Imperator z datą 29.06.2016 mieści się jeszcze w terminie "przydatności do spożycia", natomiast Jurajski jest już 10 miesięcy po dacie. Dodatkowo do porównania dołączyłem ostatnią (5 ?) warkę Imperatora datowaną do 11.12.2016r. No to zaczynamy!
Imperator Bałtycki - warka 4 (leżakowany przez 1 rok)
Podobnie jak w świeżej wersji, tak i tutaj piana skromniutka, utrzymująca się na poziomie milimetrowej powłoki. Z butelki roznosi się zapach mlecznej czekolady ze sporą dawką karmelu. Zaś po przelaniu do szkła mocno wyłazi słodycz kandyzowanych owoców (z głównym udziałem likierowych wiśni). Czwarta warka nie grzeszyła chmielowym aromatem, tak i tu próżno szukać jego obecności. Doznania smakowe idą w parze z zapachem, choć w wykończeniu czuć jeszcze odrobinę nut leśnych, łączących się ze starym drewnem. Solidna baza słodowa, nadaje kompozycji ciężaru i ciała. Goryczka średnio intensywna (lekko palona z leśnym akcentem) okazuje się zbyt wątła, by przełamać tak narosłą słodycz. Przetrzymanie piwa wpłynęło głównie na wyeksponowanie słodyczy oraz
ujarzmienie alkoholu, który tym razem nabrał nieco szlachetniejszego oblicza.
Ocena końcowa: 3.12/5
Ocena końcowa: 3.12/5
Imperator Bałtycki - warka 5 (świeżak z 2016r.)
Tutaj piana prezentuje się o niebo lepiej. Puszysta i wysoka na kilka centymetrów konstrukcja, długo utrzymuje się na powierzchni, tworząc przy okazji ładny lacing. W zapachu i smaku jest oczywiście czekolada z dodatkiem kawy, do których dołącza karmel z toffi. Na pewno bardziej wyczuwalne są też chmiele, które wniosły nieco leśnych klimatów. Z drugiej strony brakuje akcentów owocowych, a samo piwo jest też mniej słodsze niż poprzednik. W wykończeniu pojawiają się nuty tytoniowe, które łączą się z lekko ziołową końcówką. Gorycz średnio intensywna, czekoladowo-chmielowa. Piwo smakuje zdecydowanie lepiej niż poprzednik, chociaż paradoksalnie przez mniej intensywne walory wydaje się także uboższe w doznania. Natomiast od warki drugiej, piwa dzieli po prostu przepaść.
Ocena końcowa: 3.47/5
donMaciej powiedział: Na początku starsza wersja smakowała mi bardziej, jednak z czasem traci ona na wartości. Jak już poszło mi w nozdrza takie sherry sherry lady, tak też piwo stało się zbyt słodkie. Na dłuższą metę nowsze jest lepsze i bardziej pijalne.
Jurajskie Porter Bałtycki (leżakowany przez 1 rok)
Puszysta piana ładnie wypełnia wierzchnią część szkła, zostawiając sporo śladów na szkle. Początek zapachu przypomina brown porter - łagodna słodowość, orzechy i karmel. Następnie dochodzi kakao, z potężnym wsparciem mlecznej czekolady. Zaś w wykończeniu pojawiają się akcenty miodowe z lukrecją. W smaku piwo jest zdecydowanie najsłodsze z opisywanego grona. Akcenty palone znacznie opadły dając płytki smak, co w efekcie klasyfikuje trunek jednoznacznie po stronie ulepków. Nawet przyjemna gładkość nie robi już wrażenia, gdyż trunek odbiera się jako monotonny i mulący.
Ocena końcowa: 2.68/5
Podsumowanie
Niestety eksperyment nie wypadł pomyślnie. Przede wszystkim zawodem jest tu czwarta warka Imperatora, w którą się zaopatrzyłem. Piwo z tej warki mocno odbiega od tego co miałem okazję próbować z wcześniejszych wersji. W świeżym egzemplarzu próżno było szukać aromatów chmielowych, zaś rozbuchany alkohol był zupełnie nieułożony. Utlenienie piwa owszem wpłynęło na wygładzenie alkoholu, ale wprowadziło także przesadzoną i męczącą słodycz. Wbrew oczekiwaniom trunek nie zestarzał się w tak szlachetny sposób jak to opisywałem przy grand finale porterów.
Natomiast jeśli idzie o Porter Jurajski, tu mamy dowód, że leżakowanie tylko pogarsza piwo. Porter jako świeży było idealny - odpowiednio zrównoważony z niezwykłym bogactwem walorów. Czas jednak tak wykrzywił proporcje, że część smaczków uciekła, zaś inne tak się zintensyfikowały, aż całkowicie zdominowały kompozycję.
Jakie są z tego wnioski?
Przede wszystkim widać, że leżakowanie nie zmieni słabego piwa w cudowną ambrozję. I tutaj przede wszystkim należy zadać sobie pytanie czego oczekujemy odstawiając butelki w kąt na długie miesiące/lata? W pozycji gdzie alkohol jest ostro wyczuwalny, owszem z czasem ułoży on się lepiej, jednak należy pamiętać, że wraz z nim zmianie ulegnie także reszta smaku!
Utlenienie ciemnego piwa oprócz uszlachetnienia wprowadzi do kompozycji m.in. nuty ciemnych owoców czy miodu. I tak jeśli kompozycja pierwotna stoi po stronie słodkiej, to można spodziewać się doprowadzenia tej części do extremum.
I po ostatnie jeśli piwo jako świeże jest już świetnie ułożone, tak należy pamiętać, że leżakowanie wyłącznie je zepsuje.
Kolejny raport za rok. Wtedy też dowiemy się czy słodycz ma jakieś granice.
Z 4. warki Imperatora zaopatrzyłem się w 5 butelek. Jak dotąd wypiłem 4, 3 z nich było takie jak opisujesz, a jedna (akurat pita wczoraj), była czekoladowo-żywiczna - taka jak z tych dobrych warek. To jest dowód na to, że butelki z teoretycznie tej samej warki potrafią się między sobą różnić. Pamiętam, że ta pierwsza warka Porteru Jurajskiego zbierała skrajne opinie. Pewnie trafiłeś po prostu na dwie różne butelki.
OdpowiedzUsuńCiekawe, a jednocześnie dość irytujące. Kupujesz w jednym sklepie kilka butelek tej samej warki, trzymasz wszystko w jednym miejscu, a i tak nie masz pewności czy smak będzie taki sam. Za Jurajskim rzeczywiście chodziła wieść, że są dwie wersje. Ciężko potwierdzić, kupiłem za jednym razem 6 butelek, z czego dwie były wyśmienite. Trzymam się więc wersji, że po prostu starzenie mu nie służy (w tym wypadku). Zobaczymy jeszcze jak rozwinie się sytuacja w kolejnych latach.
Usuń